Kiedy obudziłem się rano Emma leżała obok mnie. Wciąż tu była. Uśmiechnąłem się i odgarnąłem jej kosmyk z twarzy. To nie był sen. To była prawda: Emma wyznała mi miłość... Spełniło się moje największe marzenie. Czułem, że z nią jestem w stanie zrobić wszystko. Wierzyłem, że w końcu będę szczęśliwy. Szczęśliwy tak, jak byłem kiedyś.
Wszystko wydaje mi się być takie odległe. Śmierć mamy, poznanie Emmy... Czuję jakbyśmy znali się od zawsze. Jakbyśmy wcale nie poznali się na cmentarzu, a ja wcale nie przestałbym skakać. Dlaczego nie mogłem spotkać jej wcześniej? Nie marnowałbym czasu na związek z Vanessą. Kto wie, może byłbym już szczęśliwym mężem i ojcem?
Dzisiaj Emma towarzyszyła mi na treningu. Weszliśmy razem i od razu posypały się gratulacje. Znaczące uśmiechy kolegów pozwalały mi myśleć, że już od dłuższego czasu wiedzieli, że zakochałem się w Emmie. Dobre wieści przekazał im pewnie Manuel, bo już od wejścia wskazywał na nas palcem.
Pierwszą osobą, która nas zobaczyła był Thomas. On w końcu przyszedł z nami. Już z samego rana usłyszałem pukanie do drzwi i wiedziałem, że to Morgi. Najwyraźniej dobre wieści szybko się roznoszą.
Ale i on nie był sam. Udało mu się odnaleźć swoją Kristinę. Wcale nie zdziwiłem się kiedy zobaczyłem ją razem z nim. Znałem Morgiego i wiedziałem, że łatwo się nie podda. Dziewczyna najwyraźniej również coś do niego czuła, skoro bez wahania zgodziła się z nim przyjść.
Po treningu do mnie i do Emmy dołączył się Manuel. Szliśmy wesoło rozmawiając kiedy na naszej drodze stanęła Vanessa i jej mama. Byłem pewien, że ten etap jest już za nami, ale najwyraźniej musieliśmy ponownie się z tym zmierzyć.
- Czego od nas chcecie?- spytałem ostro, przyciągając do siebie Emmę.
- Gregor, posłuchaj...- zaczęła matka Vanessy, ale jej przerwałem.
- Ani ja, ani Emma, ani Manuel nie chcemy mieć z wami nic wspólnego. Jeśli jeszcze choć raz się do nas zbliżycie, zadzwonię na policję.
- Ale Gregor, ja cię kocham! Nie pamiętasz co było między nami?- odezwała się Vanessa. Muszę przyznać, że jest niezłą aktorką. Jej głos zabrzmiał naprawdę rozpaczliwie.
- To co było to już przeszłość. Nigdy cię nie kochałem i wiem, że ty mnie też nie. Zostaw nas w spokoju.
Po tych słowach odwróciłem się napięcie i ruszyłem do domu. Emma i Poppi podążyli za mną. Teraz już wszystko będzie dobrze. Rozdział z tą zwariowaną blondynką był już zamknięty. Mam moją Emmę i nic już się nie liczy.
Tego dnia poczułem, że mogę wreszcie żyć szczęśliwie. Zobaczyłem przed oczami twarz mamy i wiedziałem, że jest ze mnie dumna. I że bez względu na wszystko ona jest ze mną, wspiera mnie i nie da mnie skrzywdzić. Bo to moja mama...
Sezon skończony :( Pora wreszcie wziąć się do roboty. Porobiło się zaległości i trzeba to wszystko nadrobić. Jeżeli ktoś jeszcze tu jest to bardzo się cieszę, a jeżeli nie... No cóż, wierzę, że wrócicie :D
Wreszcie! ;*
OdpowiedzUsuńTęskniłam. ♥
Piękny rozdział. :)) Ciekawi mnie czy nadal tak będzie...
Szczęście jest ulotne i o tym należy pamiętać... ;/