Powoli moje życie wracało do normy. Rano biegałem z Morgim. Czasem chodziliśmy razem na siłownię. Trzeba w końcu dbać o formę, nie?
Zaprzyjaźniliśmy się z Manuelem. To fajny chłopak, który pobłądził, ale się podniósł. Biorę z niego przykład. Ostatnio zacząłem nawet spotykać się z resztą chłopaków, jednak wolałem towarzystwo Thomasa.
Robił wszystko żeby mi pomóc. Pomagał sprzątać, gotować, prać, prasować, chodził ze mną na zakupy. Ale i tak najważniejsze było to, że był. Tak po prostu. Z czystego, ludzkiego serca. Nikt przecież go do tego nie zmuszał. Sam to robił. Był jak brat. Straszy, kochający brat. I właśnie takiego brata było mi trzeba.
Zawsze byłem jedynakiem. Nie wiem czy się z tego cieszyłem, czy nie. Miałem mamę, która wystarczała mi za całą rodzinę. Która kochała i opiekowała się jak największym na świecie skarbem. Była Aniołem. Prawdziwym aniołem, który znosił poobdzierane ubrania po bójce. Który chodził w mojej sprawie do dyrekcji i zawsze mnie pilnował. Tak. Nigdy nikogo nie kochałem tak bardzo jak jej. I starłem się być jak najlepszy. Dla niej. Bo to ona pomogła mi osiągnąć to wszystko, co osiągnąłem.
I teraz po wielu latach, patrząc na Thomasa, dochodzę do wniosku, że jednak brakowało mi brata. Brakowało mi jego troski, pomocy i krzyków kiedy było trzeba. Od początku kiedy poznałem Morgiego wiedziałem, że on będzie tym, który mi pomoże. I teraz wiem, że mój Morgi, mój brat, pomoże mi podnieść się z dołka.
Pierwszy raz od pogrzebu matki odważyłem się pójść na jej grób. Towarzyszył mi mój straszy brat, który przecież też traktował ją jak własną matkę. Bo przecież i on spędził wiele czasu pod jej skrzydłami.
Klęknąłem przy grobie. Na początku wpatrywałem się w jej zdjęcie. Wesoła i uśmiechnięta jak zawsze. Po kilku minutach zaczęliśmy z Morgim sprzątać. Kiedy już oczyściliśmy cały grób i powyrzucaliśmy wszystkie kwiatki ponownie klęknąłem przy ziemi.
Położyłem nowe kwiaty. Zapaliłem nowe znicze. I wstałem. Staliśmy tak razem z Thomasem wpatrując się w ciszy w to, co zrobiliśmy. Na czysty, zadbany grób matki. Morgi spojrzał na mnie. Lekkim skinieniem głowy dałem mu znak, że możemy wracać.
Odetchnąłem świeżym powietrzem i uśmiechnąłem się do Thomasa. We dwóch wszystko wydawało się być łatwiejsze.
Jeszcze kilka razy chodziłem tak w towarzystwie Thomasa. Potem zacząłem chodzić sam. Z czasem stało się to moim nawykiem. Rano biegałem z Morgim, a gdy go nie było to sam, potem brałem prysznic i szedłem na jej grób. Taka niema umowa. Że ja się ogarnę, a ona uśmiechnie się z nieba.
Króciutki ten rozdział, oj króciutki.. No ale podoba mi się. Gregor się pozbierał, Morgi go wspiera, są dla siebie jak bracia. No i pięknie. Hm. Ciekawi mnie co będzie dalej. I kurde. Nie mogę sobie wyobrazić Thomasa piorącego albo prasującego ubrania. No nie mogę. Ile ja bym dała, by coś takiego zobaczyć. Heh. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W sumie też go sobie nie wyobrażam xD Ale chyba po to jest wyobraźnia. I kurcze, ja też bym to chciała zobaczyć.
UsuńHm jeszcze wszystko przed nami, kto wie, może będziemy miały kiedyś okazję xD Ewentualnie możemy go porwać i zmusić siłą ;)
UsuńKrótki, ale taki przyjemny ;) Pisałam to już wcześniej, ale mogę to pisać do znudzenia xd Kocham Gregora i Thomasa, jako przyjaciół ♥ są tacy wspaniali ;) Gregor sie pozbierał ;) wydaje mi sie, że jest już na dobrej drodze ;d Pozdrawiam :* ;* :*
OdpowiedzUsuńKocham Morgiego, serio. W sumie to wyobrażam sobie go jako takiego Anioła. Ważne, że Gregorowi jest coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chyba sie powtórzę, ale z Morgiego jest świetny przyjaciel, brat, sądząc po słowach Gregora. A właśnie, co do Schlieriego to widać, że zaczyna wracać do normy, oby z czasem i powrócił do skakania. Ale znając Thomasa na pewno kiedyś do tego dojdzie :-)
OdpowiedzUsuńhttp://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
No i tutaj zaskoczę, bo Thomas w kierunku skakania nie zrobi wiele :)
UsuńMam inny plan. Ale zobaczycie w swoim czasie.
Oj, no to czekam na ten Twój plan! ;]
UsuńO kurczę to ostatnie zdanie jest przepiękne.
OdpowiedzUsuńJest w tym jakaś magia, chociaż było tak krótko.
Ale ... oczarowałaś mnie, naprawdę.
I tak się cieszę, że jest ten Morgi, ten kochany starszy brat, który pomaga mu we wszystkim.
Tylko co z tą siostrą Manuela? Nie odczepię się od tego ^^
czekam na więcej <3
Piękne to zdanie<3
OdpowiedzUsuńOgólnie masz wielki talent do pisania, dziwię się, że czekałaś z założeniem tego.
Gregor się zbiera.
Morgi jest przekochany, jak zresztą zawsze, chyba innego go nie będzie.
Fajnie czytać o pozytywnej stronie Austriaków;)
Jestem przyzwyczajona do zwykłych gnojków, a musi być jakąś równowaga;)
Oczywiście to było do Gregora i jego wizerunku w blogosferze.
Dołączam się do tezy dziewczyn o
siostrze Manuela, to nie przypadek.
Pozdrawiam:*
P.S Gdybyś miała chwilę zapraszam na:
crystal-and-chocolate.blogspot.com
Dziękuje bardzo za te miłe słowa :)
UsuńO pozytywnej stronie Austriaków mam takie samo zdanie. Zazwyczaj są w ciemnych barwach. Zachowuję równowagę xD
A co d siostry Manuela to ja was normalnie kiedyś zabiję!